top of page
  • Zdjęcie autoraWero Zel

Emocje niekontrolowane


Miej przyjaciela, przy którym możesz płakać bez powodu. Miej wokół siebie ludzi, do których możesz zadzwonić o szalonej godzinie nad ranem, tylko dlatego, że czujesz się samotnie. Te i podobne rady życiowe atakują nas zewsząd, w social mediach, na stronach internetowych, w poradnikach czy ulotkach wskazujących jak żyć lepiej.



Dziś rano Instagram podrzucił mi wpis pewnej influencerki, która to w tymże wpisie chwaliła sobie posiadanie bliskiej osoby, do której może zadzwonić i bez powodu sobie popłakać. Wpisowi towarzyszyła seria zdjęć przedstawiających autorkę płaczącą podczas wideorozmowy.


Sama idea dbania o siebie, a także rozmawiania o tym, co nas trapi, jest bezsprzecznie dobra. Jesteśmy zamknięci w swoich światach, ze swoimi przeżyciami, z reakcjami na nie, z emocjami, których nie chcemy, lub nie umiemy, lub boimy się okazać, nazwać. Pewna doza otwarcia na zamysł dzielenia się swoimi troskami i problemami jest wskazana. Nie tylko ze względu na oczywiste korzyści dla naszego zdrowia psychicznego, lecz także dla dobra relacji z ludźmi nas otaczającymi. Bez sprawnej i szczerej komunikacji każda relacja stanie się z czasem dysfunkcyjna.


Jesteśmy przekonywani, że nie tylko możemy, ale wręcz powinniśmy dbać o swój dobrostan emocjonalny poprzez budowanie sieci wsparcia z ludzi, którzy są już częścią naszego życia. Jednak także ze względu na te właśnie relacje, z tymi właśnie ważnymi dla nas ludźmi, forma wyrazu, jaką nam się proponuje, jest dla mnie nieakceptowalna.


Wracając do mojego przykładu z początku tekstu, zostawiam na boku absurd fotografowania siebie w opisanej sytuacji. Byłam jednak dziwnie zaintrygowana całym zjawiskiem, a do tego zastanowiły mnie odczucia osoby po drugiej stronie tego, co mam nadzieję było nie tylko monologiem. Moją automatyczną reakcją, zgodną z moim charakterem i osobowością często określaną jako zimną i zdystansowaną, była irytacja idąca w komplecie z soczystym przewróceniem oczami. Fakt, że miałam na sobie okulary przeciwsłoneczne, a do tego i tak byłam sama, kompletnie mi nie przeszkodziłł w tej ekspresji.


Drugim krokiem ku objawieniu było przestawienie torów myślenia na ścieżkę bardziej poprawną politycznie i społecznie. Przecież co do zasady zgadzam się z ideą dzielenia się swoimi myślami i emocjami. Wdrażam ją chociażby tutaj, w specjalnie do tego wykreowanym moim własnym kawałku internetu. Do tego w ramach mojej ciągłej tresury odwiecznej potrzeby oceniania (któż nie jest winien!) dokonałam nagłego zwrotu w stronę totalnej akceptacji i nadwymiarowej empatii wobec autorki wpisu.



Etap trzeci to wymarzony balans i spokój ducha. Naszła mnie bowiem refleksja nad obiema postawami oraz zdrowa chęć pozostania w zgodzie ze sobą. Nie kryć się z niechęcią wobec tego, co moim zdaniem jest przesadnym eksponowaniem swoich uczuć i zawłaszczaniem przestrzeni emocjonalnej, jednocześnie nie odmawiając innych prawa do ekspresji bez bycia ocenianym/ą.


Jak najbardziej, wyrażajmy się. Szukajmy wsparcia. Nie szukajmy za to wielkich powodów do bycia w dołku, bo one nie zawsze istnieją. Nie usprawiedliwiajmy się. Oswajajmy swoje emocje. Oswajajmy mówienie o nich. To wszystko jest okej.


Nie jest natomiast okej nieprzemyślane, nienasycone korzystanie z pokładów empatii dobrych ludzi, którymi, mam nadzieję, się otaczamy. Te pokłady nie są nie wyczerpane, a nam nie przypadły w udziale bezwarunkowe do nich prawa. Nie mówmy także, że przecież my też wysłuchamy czy odbierzemy telefon on trzeciej nad ranem, gdy będzie taka potrzeba, gdyż takiej potrzeby może nigdy nie być. Druga osoba ma pełne prawo komunikować się inaczej. Nie mieć chęci na takie wyrażanie siebie. Może także nie mieć chęci lub narzędzi do bycia naszym powiernikiem.


Mimo wszystko, czasami, nie zawsze, ale jednak czasami stara metoda radzenia sobie ze swoimi dołkami solo nie jest wyrazem zamknięcia uczuciowego lub braku sieci wsparcia. Potrafi ona być wyrazem dbania o jakość naszych relacji, o jakość własnego wewnętrznego życia. To świetne ćwiczenie intelektualno-emocjonalne, uczące nas samodzielności, samoświadomości, obu będących aktualnie w dużym deficycie.



Dzielmy się uczuciami, wspierajmy się, płaczmy, śmiejmy się, przytulajmy i ceńmy tę możliwość. Bądźmy jednocześnie wrażliwi na odbiorców zalewu naszych trosk. Pracujmy nad naszą duchową niezależnością, samowystarczalnością i odejdźmy od emocjonalnego egocentryzmu.


Móc prosić o pomoc nie zawsze oznacza, że warto, lub nawet należy.


Wero ✌️

118 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
werozel.jpeg

Dzięki, że tu jesteś!

Fajnie, że odwiedzasz mojego bloga. Jeśli masz ochotę podzielić się swoimi przemyśleniami, napisz do mnie w sekcji Kontakt, zostaw komentarz, albo nawet udostępnij ten wpis.

Pamiętaj, tak jak Ty jestem człowiekiem i mam swoje odczucia, dlatego bądź empatyczny/a. Chętnie przyjmę krytykę, jeśli tylko jest ona konstruktywna, kulturalna i nie narusza mojego dobra psychicznego. 

  • Facebook
  • Instagram
  • Twitter
  • Pinterest
bottom of page