Uwielbiam moich gości. Szkoda, że są jak dzieci
- Wero Zel

- 15 wrz
- 2 minut(y) czytania
Goście w dom, etat w dom. Goszczenie rodziny czy znajomych, lub jakiejkolwiek konfiguracji poprzednich, to prawie sama radość. Tak jak uwielbiam być odwiedzaną, tak jedna sprawa mnie męczy. Czuję się, jakbym nagle miała dzieci.

Każdy, kto kiedykolwiek mnie odwiedził może dalej czytać spokojnie. Nie, nie marudzę na zachowanie moich gości, na to jacy są i jak nam się współżyje. Narzekam na fakt, że nowa osoba w naszym domu jest nieporadna, zagubiona.
Sprawa całkowicie normalna. Wchodzimy do swojego Air Bnb i się z nim zapoznajemy. Sprawdzamy wszystkie pomieszczenia, jak działa klima czy ogrzewanie, rozkminiamy ciepłą wodę w kranie. To samo dzieje się gdy gościmy u siebie bliskich i dalszych. Tylko że oni, speszeni obecnością gospodarza, nie zapoznają się z mieszkaniem po swojemu ale... zadają pytania.
Tak. Zadają WAM pytania o WSZYSTKO. Niestrudzenie, nieskończeni. Choć z szacunkiem i w dobrej wierze, nadal to masa nieciekawych, podstawowych pytań, na które brak sił.
.
Nieznośne.
A Ty, drogi gospodarzu, droga gospodyni, z powoli kończącą się cierpliwością odpowiadasz na każde z tych podstawowych, nudnych, beznadziejnych do odpowiedzenia pytań. Szlag Cię trafia, nie chce Ci się gadać, a potem przecież jeszcze się socjalizujecie, o la boga to będzie trudny, długi wieczór, ale odpowiadasz, tłumaczysz, kierujesz.
I dobrze się bawisz, i relaksujesz, i się uspokajasz, że to tylko na kilka dni, tylko co jakiś czas, całe szczęście z Twoimi ludźmi. Kochanymi, przyjacielskimi, z którymi uwielbiasz spędzać czas. Którzy denerwują Cię, choć nie robią niczego, czego Ty nie robisz ich odwiedzając. Którzy zostawiają po sobie poczucie ulgi gdy wyjeżdżają, lecz także pustkę, ku Twojemu zaskoczeniu.
Goście, którzy mają otwarte zaproszenie w Twe progi, bo te wszystkie pytania są warte ich towarzystwa. Czekam na Was!
Radośnie bez-prawdziwie-dzietna, jeszcze radośniej dzietna w gości,
xoxo
wero


















Komentarze