top of page
  • Zdjęcie autoraWero Zel

Zagraj siebie, pokaż emocje

Wiele się mówio tym, że ciągle gramy, udajemy emocje i maskujemy swoje cechy charakteru. Przedstawia się nam także o przyczyny takich zachowań. Analizujemy dzieciństwo, traumy i doświadczenia, które naznaczają naszą psychikę i tworzą potrzebę kreacji siebie. Siebie w sile, z mądrością i nieograniczonym spokojem wynikającym z dojrzałości emocjonalnej. Siebie w szczęściu, samozadowoleniu, samospełnieniu, samobyciu.


dalsza część tekstu pod zdjęciem

Coeur - pokaż emocje

Mówi się o potrzebie ochrony siebie przed światem, przed innymi ludźmi i wszystkimi krzywdami, jakie mogą nam wyrządzić, a których moglibyśmy już nie znieść więcej. Mówi się o braku odpowiednich narzędzi do ekspresji czy zarządzania emocjami, szczególnie w kontekście budowania relacji międzyludzkich. Mówi się właśnie także o trudnościach w tymże. O barierach psychologicznych przed otwarciem się na i przed drugim człowiekiem, o krótkiej smyczy, na której trzymamy swoją wrażliwość, nie dając się poznać do końca, a więc i zranić do cna.


Mówi się w końcu i o tym, jak zmienić ten zamknięty na innych, introwertyczny mały świat, w którym wielu z nas funkcjonuje. Przedstawia się metody pomagające zbudować zaufanie do innych, ale i do siebie. Przecież nie każdy nas musi zranić. Przecież jak już się to stanie, to sobie poradzimy. Tworzymy narzędzia i uczymy się z nich korzystać. Wszystko aplauzie publiczności w postaci psychologów cytowanych w poczytnych artykułach dużych wydawnictw oraz mniej lub bardziej życzliwego internetowego audytorium. Zawsze z palcami na klawiaturach, gotowymi do wsparcia nas lub bezwzględnego zniszczenia.


O czym się jednak nie mówi, to o naszej woli zmian. Nie widzę dyskusji o tym, czy taka praca nad uzewnętrznianiem się i rozprzestrzenianiem zaufania jak choroby zakaźnej jest w ogóle czymś, czego dla siebie chcemy. Jesteśmy zarzucani argumentami o pożyteczności społecznej takiej zmiany, a także o dobroczynnych skutkach dla nas samych jako jednostek. Jednak to nie jest cała prawda.


Otwarcie siebie, pokazanie wszystkim, co w nas siedzi, pozwolenie na grzebanie w tym wszystkim, co nas tworzy, a jest tak kruche, niekoniecznie przysporzy nam i społeczeństwu dobra. Niestety nie jesteśmy w stanie uniknąć oceny tego, kim jesteśmy, jak myślimy, jak czujemy. Niezależnie od tego, co odsłonimy, czy to piękno wrażliwości na świat i ludzi, czy może brzydotę nerwów i lęków, wszystko to zostanie poddane szczegółowej analizie i ostatecznej ocenie.


dalsza część tekstu pod galerią zdjęć



Proces ten wymusi na nas tłumaczenie się ze wszystkich decyzji, jakie podejmujemy, ze wszystkich emocji, jakie czujemy. Widownia będzie się doszukiwać aktów kształtujących nas jako ludzi, a także wzorów, wedle których funkcjonujemy. Złoży się na nasze ręce pełny raport naszych usterek, wraz z rekomendacjami dotyczącymi poprawy aka wyrównania do średniej społecznej mieszczącej się w normach powszechnie akceptowalnych. Przecież wszyscy chcemy być akceptowani, czyż nie?


Niekoniecznie. Nie, jeśli akceptacja nie jest prawdziwa, nie opiera się na zrozumieniu, braku oceny i na miłości do prawdziwych nas. Nie do nowej, uładzony wersji, którą wreszcie można bez zażenowania przedstawić światu. Jak możemy cieszyć się akceptacją kogoś, kim nie tylko nie jesteśmy, ale też nie chcemy być? Nikt nigdy nie zapytał, czy aby ta cecha, która ponoć tak bardzo przeszkadza w byciu wartościowym i szanowanym członkiem społeczeństwa, nie jest czasem naszą tożsamością. Nerwy? Choleryczność? Głośne mówienie? Emocjonalność? Tak bardzo, tak często, tak wielu wadzą. Wadzą tak samo, jak spolegliwość, ugodowość, stateczność, cisza. Jednak pierwsze mają konotacje tylko negatywne, więc i my jesteśmy negatywni. Drudzy, pozytywni, a więc uprawnieni do wymagania poprawy od tych gorszych, bo głośniejszych, bo chwiejnych, bo niespolegliwych.


Społeczna narracja jest okrutnie jednostronna. Wymaga ona od nas wszystkich wygładzenia swojego wizerunku i dawania innym przyjemności płynącej z naszego towarzystwa. Nie musimy siebie wtedy lubić, o to nikt nie dba. Przecież damy radę, prawda? Mamy przecież te wszystkie wysublimowane psychologiczne narzędzia, teorie, wzorce, mechanizmy, terapie. Grzechem przeciwko ludzkości jest niekorzystanie z całego tego dobrodziejstwa. Ba! Grzechem jest korzystanie z nich w sposób niebiorący pod uwagę społecznych korzyści z naszej przemiany.

dalsza część tekstu pod zdjęciem

Pokaż emocje

Ja pracuję nad sobą dla siebie. To mój grzech. Jest ich więcej. Są rzeczy, których w sobie nie mam najmniejszego zamiaru zmieniać.


Żadna ilość dobrych rad czy upomnień nie zmusi mnie do szukania pomocy i wsparcia wśród bliskich i dalekich. Coraz bardziej rozumiem, skąd u mnie potrzeba radzenia sobie ze wszystkim w samotności, jednak zrozumienie automatycznie nie oznacza zmiany. Lubię swoją samowystarczalność. Nie toleruję ingerencji w moje decyzje czy przymusu tłumaczenia się przed kimkolwiek.


Jestem i zawsze będę emocjonalna, głośna i kompulsywna. Jestem świadoma faktu, że bywa to uciążliwe. Jednak potrafi też być dobre. Tak samo mocno i głośno reaguję na to, co dobre, piękne i mnie zachwyca. Tak samo nie zastanawiam się dwa razy, jeśli trzeba pomóc, ratować, pomagać. Dlatego wszystkim z niejakim politowaniem i irytacją zarzucającym mi te właśnie cechy polecam przyjrzenie się ich jasnej stronie.


Odmawiam bycia sprowadzoną do tolerowanej średniej. Odmawiam odarcia mnie z moich cech. Czasem irytujących, czasem nader właściwych.


Odmawiam przyjmowania miłości i akceptacji, która nie jest skierowana do prawdziwej mnie, lecz do jakiegoś dziwnego bytu, który właściwie nie istnieje.


Jeśli ja lubię swoje cechy, nawet jeśli i mnie nieraz męczą, to mi starcza aż nadto.


xoxo

wero ✌️

54 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Wyparcie

Złe kobiety

werozel.jpeg

Dzięki, że tu jesteś!

Fajnie, że odwiedzasz mojego bloga. Jeśli masz ochotę podzielić się swoimi przemyśleniami, napisz do mnie w sekcji Kontakt, zostaw komentarz, albo nawet udostępnij ten wpis.

Pamiętaj, tak jak Ty jestem człowiekiem i mam swoje odczucia, dlatego bądź empatyczny/a. Chętnie przyjmę krytykę, jeśli tylko jest ona konstruktywna, kulturalna i nie narusza mojego dobra psychicznego. 

  • Facebook
  • Instagram
  • Twitter
  • Pinterest
bottom of page